×
Tytuł:
Would You RatherOryginalny tytuł:
Would You Rather- Gatunek: Dramat / Thriler
- Rok produkcji: 2012
„W obliczu niedawnej śmierci rodziców Iris (Brittany Snow) stara się wiązać koniec z końcem, opiekując się młodszym bratem (Logan Miller), który cierpi na białaczkę. Gdy jego stan zdrowia pogarsza się, a rachunki okazują się przerastać finansowe możliwości, na jej drodze staje pozornie dobroczynny arystokrata, Shepard Lambrick (Jeffrey Combs). Ten wpływowy i bajecznie bogaty mężczyzna wyraża ogromne zainteresowanie jej sytuacją. Oferuje Iris pewien układ: jeśli weźmie ona udział w grze i wygra, jego fundacja znajdzie Raleighowi dawcę szpiku i pokryje wszystkie koszty związane z leczeniem. Iris, przystając na propozycję, zostaje zaproszona na ekskluzywną kolację do willi Sheparda, podczas której poznaje innych, równie zdesperowanych co ona, graczy. Żadne z nich jednak nie przypuszcza, w jakiej grze przyjdzie im wziąć udział…”
Z powyższego opisu filmu wieje lekką wtórnością, bo produkcji typu „zamknijmy ludzi w jednym pomieszczeniu, każmy ze sobą rywalizować 'na śmierć i życie’ i zobaczmy jak szybko normy moralne przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie” – było już multum. Pomimo to, „Would You Rather” wyróżnia się zdecydowanie „in plus” na tle pokrewnych obrazów. W czym więc tkwi sekret? Myślę, że przede wszystkim w głównym założeniu „gry”. Tak jak w innych tego typu filmach bohaterowie musieli COŚ konkretnego (wykonać jakieś zadanie) zrobić, by przeżyć, tak tutaj – stają przed świadomym wyborem. Dostają opcję A lub B i niewiele czasu by się na którąś zdecydować (pod groźbą zastrzelenia, jeżeli nie wybiorą żadnej). Świetnie wzmaga to dramaturgię i grozę całej sytuacji, bo widz, który ma w sobie choć odrobinę empatii, będzie się głęboko zastanawiał, co on by wybrał na miejscu danego bohatera. A wybory są niestety jak przysłowiowe: „wolałbyś dostać bejzbolem po nerkach, czy kastetem w twarz?”, czyli nie oferują żadnego dobrego wyjścia z sytuacji. W tego typu momentach, reżyser świetnie pokazuje jak łatwo mogą legnąć w gruzach wszelkie zasady, normy moralne, czy ludzka przyzwoitość, kiedy do głosu dochodzi instynkt samozachowawczy i trzeba np. podjąć decyzję „zrobić krzywdę sobie, czy innemu graczowi?” (jeden z łagodniejszych etapów gry). Im jednak dalej w las, tym więcej drzew – gra staje się coraz bardziej brutalna, a wybory ekstremalne i zezwierzęcające grających…
Kolejnym atutem filmu jest jego świetny, kameralny klimat, kojarzący się z produkcjami niskobudżetowymi. Reżyser prowadzi akcję tak, że przez większość czasu ogląda się to wszystko niemal na bezdechu, pomimo że całość toczy się niemal w jednej lokalizacji, a terror – pomimo, że jest raczej psychiczny niż fizyczny (oczywiście mamy tu dużo fizycznej brutalności, ale dalekiej od stylistyki gore – co jeszcze bardziej wpływa na moje uznanie, bo nie sztuka szokować zalewem krwi i flaków) – potrafi momentami miażdżyć. Poza tym – niesamowity jest ten kontrast siódemki nieszczęśników, którzy porwali się na to by „wykraść ogień bogom”, z ubranymi w drogie garnitury, wysławiającymi się z dżentelmeńską swadą oraz ewidentnie bawiącymi się całą sytuacją – bogaczami, dla których owa „gra o życie” jest tylko kolejną rozrywką, którą mogą sobie kupić za pieniądze… Mocno oddziałuje to na psychikę widza.
Dodatkowe plusy, to to, że aktorstwo jest niezłe i przekonujące, oprawa muzyczna gładko wpada w ucho, a na sam koniec dostajemy niesamowitą, wstrząsającą scenę finałową, która jest prawdziwą wisienką na tym chorym torcie i świetnie dopełnia cały obraz.
Film niestety nie ustrzegł się też kilku niedociągnięć, bo jeżeli ktoś zna ten nurt, to dość łatwo będzie potrafił wytypować, kto przetrwa do końca (całe szczęście, na osłodę dostajemy wyżej wspomnianą, zaskakującą scenę finałową, która jest odpowiednim „zadośćuczynieniem” dla widza). Nie do końca też pogłębiono psychologię większości postaci i w przypadku wielu z nich, możemy się tylko domyślać z kontekstu, dlaczego zgodziły się wziąć udział w grze (tak jak świetnie jest to pokazane w przypadku głównej bohaterki, to reszta graczy jest potraktowana pod tym względem po macoszemu, lub całkowicie pominięta – co sprawia, że ciężej jest się widzowi z nimi utożsamiać, czy wczuwać w ich położenie). Poza tym – mamy też motywy, które zostały upchnięte tu chyba typowo na siłę i nic nie wnoszą do filmu jako całości (vide: postać lekarza głównej bohaterki i jego przeszłość).
Pomimo tych niewielkich minusów i teoretycznej wtórności samego tematu, „Would You Rather” ogląda się świetnie i z niesłabnącym zainteresowaniem, a kolejne „wybory” potrafią przyprawić o gęsią skórkę (bardzo dobra gra psychologiczna z widzem, bo gwarantuję, że widzieliście setki brutalniejszych scen, choćby w serii „Piła”, a pomimo to każdy kolejny etap „gry” potrafi szybciutko podnieść ciśnienie oglądającemu). Bardzo dobrze reżyser oddał to, jak na początku gracze starają się zachować jakieś resztki godności, człowieczeństwa i moralności, by później pękać jak bańki mydlane, kiedy się okaże, że wygrać (i przeżyć) może tylko jedno z nich. Niby truizmem jest, że w tego typu sytuacjach z człowieka wychodzi zwierzę (bo to akurat pewnik), ale ciekawie pokazano jak niektórzy gracze do tego „dojrzewają”.
Reasumując – seans z „Would You Rather” bardzo miło mnie zaskoczył. Lubię tego typu nurt filmowy i oglądałem sporo tego typu produkcji, a jednak film Davida Guy Levi, poprzez wprowadzenie elementu dramatycznych wyborów („co byś wybrał…?”), wyróżnia się lekkim powiewem świeżości w tym temacie, co w połączeniu z umiejętnie budowanym napięciem, wciągającą grą psychologiczną z widzem, oraz mocnym finałem, sprawia że te 90 minut zdecydowanie nie będzie czasem straconym. W dzisiejszym zalewie chłamu spod znaku „nowości filmowych”, pozycja zdecydowanie godna polecenia.
Z powyższego opisu filmu wieje lekką wtórnością, bo produkcji typu „zamknijmy ludzi w jednym pomieszczeniu, każmy ze sobą rywalizować 'na śmierć i życie’ i zobaczmy jak szybko normy moralne przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie” – było już multum. Pomimo to, „Would You Rather” wyróżnia się zdecydowanie „in plus” na tle pokrewnych obrazów. W czym więc tkwi sekret? Myślę, że przede wszystkim w głównym założeniu „gry”. Tak jak w innych tego typu filmach bohaterowie musieli COŚ konkretnego (wykonać jakieś zadanie) zrobić, by przeżyć, tak tutaj – stają przed świadomym wyborem. Dostają opcję A lub B i niewiele czasu by się na którąś zdecydować (pod groźbą zastrzelenia, jeżeli nie wybiorą żadnej). Świetnie wzmaga to dramaturgię i grozę całej sytuacji, bo widz, który ma w sobie choć odrobinę empatii, będzie się głęboko zastanawiał, co on by wybrał na miejscu danego bohatera. A wybory są niestety jak przysłowiowe: „wolałbyś dostać bejzbolem po nerkach, czy kastetem w twarz?”, czyli nie oferują żadnego dobrego wyjścia z sytuacji. W tego typu momentach, reżyser świetnie pokazuje jak łatwo mogą legnąć w gruzach wszelkie zasady, normy moralne, czy ludzka przyzwoitość, kiedy do głosu dochodzi instynkt samozachowawczy i trzeba np. podjąć decyzję „zrobić krzywdę sobie, czy innemu graczowi?” (jeden z łagodniejszych etapów gry). Im jednak dalej w las, tym więcej drzew – gra staje się coraz bardziej brutalna, a wybory ekstremalne i zezwierzęcające grających…
Kolejnym atutem filmu jest jego świetny, kameralny klimat, kojarzący się z produkcjami niskobudżetowymi. Reżyser prowadzi akcję tak, że przez większość czasu ogląda się to wszystko niemal na bezdechu, pomimo że całość toczy się niemal w jednej lokalizacji, a terror – pomimo, że jest raczej psychiczny niż fizyczny (oczywiście mamy tu dużo fizycznej brutalności, ale dalekiej od stylistyki gore – co jeszcze bardziej wpływa na moje uznanie, bo nie sztuka szokować zalewem krwi i flaków) – potrafi momentami miażdżyć. Poza tym – niesamowity jest ten kontrast siódemki nieszczęśników, którzy porwali się na to by „wykraść ogień bogom”, z ubranymi w drogie garnitury, wysławiającymi się z dżentelmeńską swadą oraz ewidentnie bawiącymi się całą sytuacją – bogaczami, dla których owa „gra o życie” jest tylko kolejną rozrywką, którą mogą sobie kupić za pieniądze… Mocno oddziałuje to na psychikę widza.
Dodatkowe plusy, to to, że aktorstwo jest niezłe i przekonujące, oprawa muzyczna gładko wpada w ucho, a na sam koniec dostajemy niesamowitą, wstrząsającą scenę finałową, która jest prawdziwą wisienką na tym chorym torcie i świetnie dopełnia cały obraz.
Film niestety nie ustrzegł się też kilku niedociągnięć, bo jeżeli ktoś zna ten nurt, to dość łatwo będzie potrafił wytypować, kto przetrwa do końca (całe szczęście, na osłodę dostajemy wyżej wspomnianą, zaskakującą scenę finałową, która jest odpowiednim „zadośćuczynieniem” dla widza). Nie do końca też pogłębiono psychologię większości postaci i w przypadku wielu z nich, możemy się tylko domyślać z kontekstu, dlaczego zgodziły się wziąć udział w grze (tak jak świetnie jest to pokazane w przypadku głównej bohaterki, to reszta graczy jest potraktowana pod tym względem po macoszemu, lub całkowicie pominięta – co sprawia, że ciężej jest się widzowi z nimi utożsamiać, czy wczuwać w ich położenie). Poza tym – mamy też motywy, które zostały upchnięte tu chyba typowo na siłę i nic nie wnoszą do filmu jako całości (vide: postać lekarza głównej bohaterki i jego przeszłość).
Pomimo tych niewielkich minusów i teoretycznej wtórności samego tematu, „Would You Rather” ogląda się świetnie i z niesłabnącym zainteresowaniem, a kolejne „wybory” potrafią przyprawić o gęsią skórkę (bardzo dobra gra psychologiczna z widzem, bo gwarantuję, że widzieliście setki brutalniejszych scen, choćby w serii „Piła”, a pomimo to każdy kolejny etap „gry” potrafi szybciutko podnieść ciśnienie oglądającemu). Bardzo dobrze reżyser oddał to, jak na początku gracze starają się zachować jakieś resztki godności, człowieczeństwa i moralności, by później pękać jak bańki mydlane, kiedy się okaże, że wygrać (i przeżyć) może tylko jedno z nich. Niby truizmem jest, że w tego typu sytuacjach z człowieka wychodzi zwierzę (bo to akurat pewnik), ale ciekawie pokazano jak niektórzy gracze do tego „dojrzewają”.
Reasumując – seans z „Would You Rather” bardzo miło mnie zaskoczył. Lubię tego typu nurt filmowy i oglądałem sporo tego typu produkcji, a jednak film Davida Guy Levi, poprzez wprowadzenie elementu dramatycznych wyborów („co byś wybrał…?”), wyróżnia się lekkim powiewem świeżości w tym temacie, co w połączeniu z umiejętnie budowanym napięciem, wciągającą grą psychologiczną z widzem, oraz mocnym finałem, sprawia że te 90 minut zdecydowanie nie będzie czasem straconym. W dzisiejszym zalewie chłamu spod znaku „nowości filmowych”, pozycja zdecydowanie godna polecenia.
Ocena Autora: 7
Autor: Raven