×
Tytuł:
Na wysokościOryginalny tytuł:
Altitude- Gatunek: Horror / Sci-Fi
- Rok produkcji: 2010
„Piątka młodych ludzi: Sara, jej kuzyn Cory, para zakochanych, Mel i Sal, oraz Bruce, niby-chłopak Sary, udają się na weekendową wycieczkę. Zamiast jednak samochodem, postanawiają polecieć samolotem, ponieważ Sara zdobyła niedawno licencję pilota. Jej ojciec, pułkownik US Army, nic o tym nie wie i jest przekonany, że córka będzie jechać samochodem. Sielankowy z początku lot zamienia się szybko w dramat: zupełnie niespodziewanie załamuje się pogoda, a próba ominięcia chmur burzowych nie udaje się i samolot zostaje wciągnięty w sam środek burzy. Jak by tego było mało, zawodzą instrumenty pokładowe, a mała śrubka, który wykręciła się wskutek turbulencji, blokuje tylne stery uniemożliwiając obniżenie wysokości. Samolot może więc lecieć w ogólnym kierunku na wprost, a nasza piątka znajduje się w sytuacji bez wyjścia. Na domiar złego, Sal zaczyna twierdzić, że zauważył iż wśród czarnych, burzowych chmur czai się coś strasznego…”
Od razu na starcie zaznaczam, że „Altitude” nie jest jakąś rewelacją, która powali Was z nóg. Jest natomiast z pewnością solidnym horrorem, który pomimo fatalnych ocen na forach filmowych (zwłaszcza dlatego zamieszczam tutaj tą reckę) trzyma w napięciu od początku do końca zapewniając oglądającemu 1,5 godziny niezłej, dramatycznej jazdy, okraszonej całkiem solidną (jak na tak młodych i nieznanych bardziej aktorów) grą aktorską.
Pierwsza część filmu jest bardziej mocnym thrillerem w stylu „Open Water” niż horrorem, bo mamy tutaj piątkę zwyczajnych osób postawioną w bardzo nietypowej i mało godnej pozazdroszczenia sytuacji, która wystawia na próbę ich przyjaźń, człowieczeństwo i ukazuje do jakich zachowań może dojść, kiedy do głosu dochodzi nie rozum a instynkt samozachowawczy. Ta część filmu podobała mi się najbardziej, bo była zajebiście wiarygodna i łatwo można się było utożsamić z bohaterami oraz zacząć zastanawiać, co samemu zrobilibyśmy w takiej sytuacji…
Druga część filmu to już typowy horror i to taki, który w zależności od widza – albo pogrzebie cały film (osoby podobne do mojej Anki, które nie znoszą wątków fantastycznych w horrorach, pomimo darzenia sympatią samego gatunku, oraz osoby, które nie potrafią wyłączyć na 1,5 godziny racjonalnego myślenia i będą się czepiać co chwilę, smrodząc nieśmiertelne: „to przecież fizycznie niemożliwe!”:roll:) albo nie wpłynie negatywnie na jego odbiór jako całości (mi nie wpłynęło). W tej właśnie części okazuje się, że samolot, który cały czas pikuje w kierunku ziemi – za cholerę nie może wylecieć z burzowych chmur i dolecieć do stałego lądu – jakby go w ogóle nie było (bardzo dobry motyw) oraz że w burzowych chmurach faktycznie coś złego czyha na lecących podróżników, coś przed czym nie da się umknąć…
Tak jak pierwsza część filmu mnie wręcz przykuła do fotela, tak druga była już stosunkowo trochę słabsza, choć absolutnie nie była zła. Pomysł na rozwiązanie fabuły jest karkołomny (tak jak wspomniałem – zagranie z gatunku „pokochasz lub znienawidzisz”), ale spokojnie się broni. Sama finalna puenta jest jak dla mnie trochę przekombinowana, ale też jakoś za specjalnie nie popsuła mi odbioru całości.
Reasumując – „Altitude” to dobry przykład jak przy niewielkim budżecie (niemal cały film rozgrywa się w małym samolocie) stworzyć naprawdę wciągający film. Ciekawy pomysł, dobra gra aktorska, świetnie stopniowane napięcie i bardzo dobre ujęcia (mrok burzowych chmur i niewielki samolocik na tle ich ogromu – powodowały naprawdę momentami ciary na plerach).
Tak czy siak, „Altitude” spokojnie zasługuje na ocenę nie mniejszą niż 6/10 (a średnia ocen na FilmWebie – 4,4 to po prostu kpina).
Od razu na starcie zaznaczam, że „Altitude” nie jest jakąś rewelacją, która powali Was z nóg. Jest natomiast z pewnością solidnym horrorem, który pomimo fatalnych ocen na forach filmowych (zwłaszcza dlatego zamieszczam tutaj tą reckę) trzyma w napięciu od początku do końca zapewniając oglądającemu 1,5 godziny niezłej, dramatycznej jazdy, okraszonej całkiem solidną (jak na tak młodych i nieznanych bardziej aktorów) grą aktorską.
Pierwsza część filmu jest bardziej mocnym thrillerem w stylu „Open Water” niż horrorem, bo mamy tutaj piątkę zwyczajnych osób postawioną w bardzo nietypowej i mało godnej pozazdroszczenia sytuacji, która wystawia na próbę ich przyjaźń, człowieczeństwo i ukazuje do jakich zachowań może dojść, kiedy do głosu dochodzi nie rozum a instynkt samozachowawczy. Ta część filmu podobała mi się najbardziej, bo była zajebiście wiarygodna i łatwo można się było utożsamić z bohaterami oraz zacząć zastanawiać, co samemu zrobilibyśmy w takiej sytuacji…
Druga część filmu to już typowy horror i to taki, który w zależności od widza – albo pogrzebie cały film (osoby podobne do mojej Anki, które nie znoszą wątków fantastycznych w horrorach, pomimo darzenia sympatią samego gatunku, oraz osoby, które nie potrafią wyłączyć na 1,5 godziny racjonalnego myślenia i będą się czepiać co chwilę, smrodząc nieśmiertelne: „to przecież fizycznie niemożliwe!”:roll:) albo nie wpłynie negatywnie na jego odbiór jako całości (mi nie wpłynęło). W tej właśnie części okazuje się, że samolot, który cały czas pikuje w kierunku ziemi – za cholerę nie może wylecieć z burzowych chmur i dolecieć do stałego lądu – jakby go w ogóle nie było (bardzo dobry motyw) oraz że w burzowych chmurach faktycznie coś złego czyha na lecących podróżników, coś przed czym nie da się umknąć…
Tak jak pierwsza część filmu mnie wręcz przykuła do fotela, tak druga była już stosunkowo trochę słabsza, choć absolutnie nie była zła. Pomysł na rozwiązanie fabuły jest karkołomny (tak jak wspomniałem – zagranie z gatunku „pokochasz lub znienawidzisz”), ale spokojnie się broni. Sama finalna puenta jest jak dla mnie trochę przekombinowana, ale też jakoś za specjalnie nie popsuła mi odbioru całości.
Reasumując – „Altitude” to dobry przykład jak przy niewielkim budżecie (niemal cały film rozgrywa się w małym samolocie) stworzyć naprawdę wciągający film. Ciekawy pomysł, dobra gra aktorska, świetnie stopniowane napięcie i bardzo dobre ujęcia (mrok burzowych chmur i niewielki samolocik na tle ich ogromu – powodowały naprawdę momentami ciary na plerach).
Tak czy siak, „Altitude” spokojnie zasługuje na ocenę nie mniejszą niż 6/10 (a średnia ocen na FilmWebie – 4,4 to po prostu kpina).
Ocena Autora: 6
Autor: Raven