×
Tytuł:
Ludzka Stonoga 2 (Wersja Uncut)Oryginalny tytuł:
Human Centipede 2 (Full Sequence)- Gatunek: Horror
- Rok produkcji: 2011
„Druga część rozpoczyna się dosyć oryginalnie, a mianowicie rozpoczyna się końcową sceną „jedynki”. Początkowa scena ukazuje nam głównego bohatera: Martina Lomaxa który kończy oglądać pierwszą część „Ludzkiej Stonogi”. Martin, jest to (najłagodniej mówiąc) otyły i mało atrakcyjny pracownik ochrony parkingowej który pod wpływem filmu ma zamiar stworzyć tytułową „Ludzką Stonogę” z 15 osób (a dodajmy do tego: w przeciwieństwie do dra Heitera z „jedynki” nie posiada on ani narzędzi ani wykształcenia medycznego) tworzących jeden układ pokarmowy, poprzez scalenie ich ust i odbytów. Kolekcjonuje on do tego celu informacje o aktorach z pierwszego filmu (ma zamiar ich sprowadzić by „powtórzyli” rolę z filmu. Udaje mu się sprowadzić jedną aktorkę z jedynki), wszelkie plakaty i informacje nt stworzenia „stonogi”. Jakby tego było mało, to Lomax (w dzieciństwie gwałcony przez własnego ojca) nie wypowiada w filmie ani jednego słowa (jeśli już to wydaje tylko piski lub różnego rodzaju krzyki) oraz trzyma w domu prawdziwą stonogę, którą karmi owadami…”
Co do „Ludzkiej Stonogi II”, to słyszałem już wcześniej sporo „pozytywnych” opinii na temat tego filmu i że jest o niebo lepszy od „jedynki” (której nie oglądałem i nie chcę obejrzeć, ponieważ fabularnie mnie nie pociąga i zebrała bardzo słabe recenzje – a więc szkoda mi czasu), tak więc sięgnąłem po wersję reżyserską (polecam tylko miłośnikom hardkorowego gore, bo zawiera takie sceny jak np. onanizowanie się papierem ściernym, gwałt członkiem owiniętym drutem kolczastym, czy rozdeptanie noworodka) i zafundowałem sobie chorą jazdę bez trzymanki, po spaczonym umyśle dewianta.
Sam film, jeżeli ktoś potrafi przymknąć oko na nielogiczności i nieprawdopodobne zdarzenia (których jest od groma), oceniłbym na naciągane 6-/10, za chory, brudny i odhumanizowany klimat, takie też zdjęcia (doskonały zabieg zrobienia filmu techniką czarno-białą, która tylko podkręca ponury nastrój tej części), rewelacyjnie zagraną postać Martina (szczerze mówiąc, gdybym miał sobie wyobrazić kogoś totalnie spaczonego psychicznie i zdolnego do wszelakich perwersji – tak właśnie by wyglądał), niezłą dawkę gore (kilka scen naprawdę potrafi wbić w fotel, szczególnie w wersji „uncut”), a zwłaszcza za bardzo solidnie pokazane jak patologie w rodzinie potrafią stworzyć prawdziwego „potwora” (sceny z matką – miażdżą).
Human Centipede II nie jest taki głupi jakby się mógł wydawać na pierwszy rzut oka i nie ma tam wyłącznie epatowania gore dla gore (choć w dużej mierze taki był chyba właśnie zamysł reżysera). To także ukazanie chorej, niekochanej przez nikogo, skrzywionej psychicznie przez najbliższych, egzystencji głównego bohatera, który pomimo tego, że jest jednym z najbardziej obrzydliwych popaprańców jakich dane mi było ostatnio oglądać na ekranie, to jednak nie jest do końca postacią jednoznaczną, bo wiedząc w jaki sposób jego psychika została „ukształtowana” i czego doznał w życiu – widz może nie tyle co mu współczuje (o to byłoby trudno), ale w jakiś jednak sposób może zrozumieć skąd taki gniew i agresja drzemiąca w tym upośledzonym człowieku.
Dodatkowego smaczku dodaje samo otwarte zakończenie, które (nie chcę tutaj spoilerować) może nam pozwolić (jeżeli przyjmiemy jedną z dwóch możliwych interpretacji) dość gładko „wziąć na klatę”, te wszystkie naciągane motywy w filmie, które czasem są tak nieprawdopodobne, że aż śmieszne.
Tak jak wspomniałem na początku, daję naciągane 6-/10. Jeżeli ktoś lubi tego typu chore produkcje, to nie powinien być zawiedziony, ale to raczej propozycja wyłącznie dla „hardkorów”. Jak coś, to ostrzegałem.
Co do „Ludzkiej Stonogi II”, to słyszałem już wcześniej sporo „pozytywnych” opinii na temat tego filmu i że jest o niebo lepszy od „jedynki” (której nie oglądałem i nie chcę obejrzeć, ponieważ fabularnie mnie nie pociąga i zebrała bardzo słabe recenzje – a więc szkoda mi czasu), tak więc sięgnąłem po wersję reżyserską (polecam tylko miłośnikom hardkorowego gore, bo zawiera takie sceny jak np. onanizowanie się papierem ściernym, gwałt członkiem owiniętym drutem kolczastym, czy rozdeptanie noworodka) i zafundowałem sobie chorą jazdę bez trzymanki, po spaczonym umyśle dewianta.
Sam film, jeżeli ktoś potrafi przymknąć oko na nielogiczności i nieprawdopodobne zdarzenia (których jest od groma), oceniłbym na naciągane 6-/10, za chory, brudny i odhumanizowany klimat, takie też zdjęcia (doskonały zabieg zrobienia filmu techniką czarno-białą, która tylko podkręca ponury nastrój tej części), rewelacyjnie zagraną postać Martina (szczerze mówiąc, gdybym miał sobie wyobrazić kogoś totalnie spaczonego psychicznie i zdolnego do wszelakich perwersji – tak właśnie by wyglądał), niezłą dawkę gore (kilka scen naprawdę potrafi wbić w fotel, szczególnie w wersji „uncut”), a zwłaszcza za bardzo solidnie pokazane jak patologie w rodzinie potrafią stworzyć prawdziwego „potwora” (sceny z matką – miażdżą).
Human Centipede II nie jest taki głupi jakby się mógł wydawać na pierwszy rzut oka i nie ma tam wyłącznie epatowania gore dla gore (choć w dużej mierze taki był chyba właśnie zamysł reżysera). To także ukazanie chorej, niekochanej przez nikogo, skrzywionej psychicznie przez najbliższych, egzystencji głównego bohatera, który pomimo tego, że jest jednym z najbardziej obrzydliwych popaprańców jakich dane mi było ostatnio oglądać na ekranie, to jednak nie jest do końca postacią jednoznaczną, bo wiedząc w jaki sposób jego psychika została „ukształtowana” i czego doznał w życiu – widz może nie tyle co mu współczuje (o to byłoby trudno), ale w jakiś jednak sposób może zrozumieć skąd taki gniew i agresja drzemiąca w tym upośledzonym człowieku.
Dodatkowego smaczku dodaje samo otwarte zakończenie, które (nie chcę tutaj spoilerować) może nam pozwolić (jeżeli przyjmiemy jedną z dwóch możliwych interpretacji) dość gładko „wziąć na klatę”, te wszystkie naciągane motywy w filmie, które czasem są tak nieprawdopodobne, że aż śmieszne.
Tak jak wspomniałem na początku, daję naciągane 6-/10. Jeżeli ktoś lubi tego typu chore produkcje, to nie powinien być zawiedziony, ale to raczej propozycja wyłącznie dla „hardkorów”. Jak coś, to ostrzegałem.
Ocena Autora: 6
Autor: Raven