×
Tytuł:
GolemOryginalny tytuł:
Golem- Gatunek: Dramat / SF
- Rok produkcji: 1979
„W świecie wyniszczonym przez wojnę atomową Doktorzy starają się udoskonalić ludzkość. Jednostki zdegenerowane przerabiane są na pełnowartościowych członków społeczeństwa. Takim odnowionym człowiekiem jest Pernat, który po pewnym czasie buntuje się przeciwko swoim opiekunom. Próbuje ucieczki, namawia do niej innych, ale wmieszany w zabójstwo Holtruma, agenta Doktorów, trafia do więzienia, z którego wychodzi odmieniony.”
Film Piotra Szulkina można podciągnąć pod dramat z gatunku „Political Fiction” (choć jest z pewnością też reprezentantem polskiej szkoły SF), ukazujący anty-utopijny świat, w Orwell’owskim stylu.
Oglądając ten obraz nie sposób nie dostrzec tu śladów i motywów jakie znaleźć można w prozie Franza Kafki (skazana na porażkę walka jednostki z systemem), Brunona Schulza (oniryczna klimat) czy nawet filmów Lyncha (irracjonalne, surrealistyczne motywy, rodem z koszmarnego snu). Bohater filmu (nieodżałowany Marek Walczewski. RIP), „nieudany eksperyment” państwowego projektu „udoskonalania obywateli”, przez przypadek wydostaje się na wolność i usiłuje znaleźć odpowiedź na pytanie kim jest, oraz odnaleźć się w przerażającej, totalitarnej rzeczywistości, rodem z najgorszych koszmarów sennych…
To co rozwala w filmie Szulkina to niesamowite, mroczne zdjęcia (obrazy przedstawione w sepii, coś jak w „Palimpsest’cie”) i upiorne lokalizacje, obskurne, odrapane domy, wszechobecny brud, groteskowe postacie (intrygujące role K. Jandy, K. Majchrzaka, J. Nowickiego, W. Pszoniaka), złowieszczy klimat okraszony psychodeliczną muzyką, degrengolada społeczna oraz totalny nihilizm unoszący się nad światem głównego bohatera niczym mgła. Na prawdę wszystko to robi niesamowite i przygnębiające wrażenie na widzu. Ponadto, bogata symbolika filmu pozwala na liczne, indywidualne interpretacje większości wątków występujących w obrazie, tak więc wielbiciele „rozkminiania” będą tu mieli szerokie pole do popisu.
„Golem” stawia ważne, nawet z punktu widzenia „dzisiejszego widza” (film wcale się nie zestarzał, choć na prawdę killerską wymowę musiał mieć za czasów komuny), pytania… Kim jest człowiek zagubiony w moralnej próżni zdegenerowanego świata? Czy tylko marionetką zaprojektowaną przez władze, które postawiły jej poprzeczkę z napisem „doskonałość”? Sztuczny twór (Golem), nabywając podświadomie ślad człowieczeństwa, błąka się w poszukiwaniu tożsamości, która bynajmniej spełnienia mu nie przyniesie, bo człowiek utkany z gliny, miejscami posiada więcej uczuć niż ten „z krwi i kości”, ta zagubiona, pogrążona w rozkładzie rasa ludzka… Niestety, w tym zdewastowanym moralnie świecie, jednostki wyjątkowe (wyróżniające się z szarej masy) nie są pożądane… Tak więc, kto tu jest tak naprawdę Golemem (bezduszną istotą)? Gdzie przebiega ta cienka granica człowieczeństwa?
Bardzo dobre kino (tym bardziej, że polskie!!), napawające niepokojem i stawiające ważne pytania… Moja ocena 7,5/10.
Film Piotra Szulkina można podciągnąć pod dramat z gatunku „Political Fiction” (choć jest z pewnością też reprezentantem polskiej szkoły SF), ukazujący anty-utopijny świat, w Orwell’owskim stylu.
Oglądając ten obraz nie sposób nie dostrzec tu śladów i motywów jakie znaleźć można w prozie Franza Kafki (skazana na porażkę walka jednostki z systemem), Brunona Schulza (oniryczna klimat) czy nawet filmów Lyncha (irracjonalne, surrealistyczne motywy, rodem z koszmarnego snu). Bohater filmu (nieodżałowany Marek Walczewski. RIP), „nieudany eksperyment” państwowego projektu „udoskonalania obywateli”, przez przypadek wydostaje się na wolność i usiłuje znaleźć odpowiedź na pytanie kim jest, oraz odnaleźć się w przerażającej, totalitarnej rzeczywistości, rodem z najgorszych koszmarów sennych…
To co rozwala w filmie Szulkina to niesamowite, mroczne zdjęcia (obrazy przedstawione w sepii, coś jak w „Palimpsest’cie”) i upiorne lokalizacje, obskurne, odrapane domy, wszechobecny brud, groteskowe postacie (intrygujące role K. Jandy, K. Majchrzaka, J. Nowickiego, W. Pszoniaka), złowieszczy klimat okraszony psychodeliczną muzyką, degrengolada społeczna oraz totalny nihilizm unoszący się nad światem głównego bohatera niczym mgła. Na prawdę wszystko to robi niesamowite i przygnębiające wrażenie na widzu. Ponadto, bogata symbolika filmu pozwala na liczne, indywidualne interpretacje większości wątków występujących w obrazie, tak więc wielbiciele „rozkminiania” będą tu mieli szerokie pole do popisu.
„Golem” stawia ważne, nawet z punktu widzenia „dzisiejszego widza” (film wcale się nie zestarzał, choć na prawdę killerską wymowę musiał mieć za czasów komuny), pytania… Kim jest człowiek zagubiony w moralnej próżni zdegenerowanego świata? Czy tylko marionetką zaprojektowaną przez władze, które postawiły jej poprzeczkę z napisem „doskonałość”? Sztuczny twór (Golem), nabywając podświadomie ślad człowieczeństwa, błąka się w poszukiwaniu tożsamości, która bynajmniej spełnienia mu nie przyniesie, bo człowiek utkany z gliny, miejscami posiada więcej uczuć niż ten „z krwi i kości”, ta zagubiona, pogrążona w rozkładzie rasa ludzka… Niestety, w tym zdewastowanym moralnie świecie, jednostki wyjątkowe (wyróżniające się z szarej masy) nie są pożądane… Tak więc, kto tu jest tak naprawdę Golemem (bezduszną istotą)? Gdzie przebiega ta cienka granica człowieczeństwa?
Bardzo dobre kino (tym bardziej, że polskie!!), napawające niepokojem i stawiające ważne pytania… Moja ocena 7,5/10.
Ocena Autora: 7.5
Autor: Raven